Nasz hall ma poddaszu znacie już (prawie) wszyscy, nasze wywalczone (i wymienione) belkowanie również. Jednak dopiero teraz, po kilkudziesięciu roboczogodzinach spędzonych na szlifowaniu (trzykrotnym) i olejowaniu (na dwie warstwy) możemy się pochwalić efektem finalnym tego całego zamieszania.


Zdjęcia z chińskiego telefonu nie oddają nawet 10% urody tego polskiego świerku :)
Teraz czas na przybliżenie całego procesu i technologii
Zacznijmy od tego, iż nasze kleszcze mają wymiary 60x150mm w przekroju i około 4 metrów długości. Omyłkowo zamówione jako impregnowane, ale nie odpuściliśmy i nam je wymieniono. Nowe belki, suszone, zostały na zakładzie zheblowane i delikatnie zfrezowane (z czego akurat średnio jesteśmy zadowoleni).
Po przywiezieniu tego pamiętnego dnia na budowę, zostały pod czujnym i zapewnie irytującym okiem inwestora dokładnie przeszlifowane przez ekipę, następnie dopasowane do wymiarów swych poprzedników i potem przeszczepione na swe dożywotnie miejsce. Po wyciszeniu dekarskiego huku wzięliśmy się za ich wykończenie.
Rozpoczęliśmy od dokładnego szlifowania (ręcznego :)) papierem o odpowiednich gradacjach: 120, 180 i - żeby utrzymać odpowiedni poziom ekstrawagancji - 500 :D. To ostatnie mogliśmy sobie odpuścić, bo mało co wniosło, ale czego się nie zrobi dla swojego kleszcza.
Następnie przyszedł czas na zabezpieczenie i impregnację. Zdecydowaliśmy się na olej ochronny OSMO Dlaczego?
- zależało nam na jak najbardziej naturalnym efekcie,
- chcieliśmy uniknąć przesadnego połysku, ale też i przesadnego zmatowanienia, aby słoje były widoczne i robiły odpowiednie wrażenie
- kolorystyka drewna wbrew pozorom miała być ciepła - efekt wybielenia nam się już trochę opatrzył
- warto jeszcze dodać, że preparat jest super wydajny (na podwójne olejowanie zużyliśmy niecałe pół puszki)
- jak widać na puszce olej przeznaczony jest przeważnie na zewnątrz (lada moment wykorzystamy go też na pergolę), do środka użyliśmy go dlatego, iż puszka była o 150 złotych tańsza niż jej odpowiednik w wersji do wnętrz (tamten olej różni się tylko twardością - stosowany głównie na podłogi i schody)


Teraz pozostaje nam owinąć je szarym papierem na czas tynkowania, pianowania, płytowania i szpachlowania, aby zbytnio się nie zabrudziły, a chyba już tuż przed wprowadzką (czas bardzo nieokreślony) zainstalujemy na nich podświetlenie LED (nie będzie widoczne) i będziemy mogli się w pełni cieszyć tą świerkową krwawicą.
Jeszcze jedna informacja - w środę w końcu lejemy posadzki!